Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
190
JAN III SOBIESKI.

— Chytra i gładka jak wąż Jagiellona uważała bacznie na każde słowo i za kradała się coraz bardziej w zaufanie młodej, niedomyślającej się niczego królowej, cieszącej się z tego, że na obcym dworze znalazła kobietę, przed którą mogła serce swoje otworzyć.
Pewnego wieczoru Eleonora ze łzami w oczach zwierzyła się Jagiellonie, że ciągle kocha księcia lotaryngskiego i że gotową byłaby poświęcić wszystkie skarby świata, ażeby tylko do niego należeć.
Podczas tej poufnej rozmowy zapadła noc.
Jagiellona wstała chcąc odejść.
— Królowej przykro było rozstać się z nią.
— Jutro zobaczę cię znowu, wojewodzino, — rzekła, — tylko pod tym warunkiem puszczam cię od siebie! Dobra noc! Do widzenia!
Była prawie północ, gdy Jagiellona opuściła apartament królowej i ubrana w obszerne ciepłe okrycie wyszła na puste korytarze zamku, ażeby się udać do swego poblizkiego pałacu.
Zdobyła już bogaty łup wiadomości dla swego tajnego sojusznika, a ponieważ wkrótce miał nastąpić powrót dworu do Warszawy, mogła więc w dniu następnej pełni zanieść ważne szczegóły pod stary kamień ofiarny nad brzegiem Wisły.
Nagle przystanęła.
Zamiar ponętny, myśl, która ożywiła jej marmurowe rysy, powstała nagle w jej umyśle.
Król jeszcze nie spał! Cały dwór znajdował się jeszcze w jego pokojach i przedsionkach. Gdyby się udała do mieszkania pięknej Maryi Kazimiery, gdyby u niej zastała Jana Sobieskiego, lekki krzyk mógłby sprowadzić wszystkich panów dworskich, którzy zastaliby wielkiego marszałka koronnego u wdowy po Janie Zamojskim.
Byłaby to zręczna niespodzianka wystawiająca dwoje zakochanych na śmieszność i szydercze uwagi dworzan.
W mgnieniu oka mściwa kobieta powzięła i postanowiła wykonać zamiar. Przeszła z galeryi do słabo oświetlonego korytarza, prowadzącego do apartamentu wdowy po kasztelanie.
W tej chwili zegar zamkowy zaczął bić północ.
Niesłyszana przez nikogo szła Jagiellona pustym korytarzem, tylko tren jej powłóczystej sukni szeleścił po posadzce.
Nagle w korytarzu ukazała się ciemna postać. Kto to był?
Jagiellona przez chwilę zatrzymała się zdziwiona.
Czy to był Jan Sobieski, który już powracał od Maryi i osłonił się czarnym płaszczem?
Jagiellonie żal się zrobiło na tę myśl, że hetman polny Pac nie znajdował się tej nocy na swojem stanowisku pod filarami.
A może był to piękniejszy od Sobieskiego i lubiany przez damy dworskie jego współzawodnik hrabia Rochester?
Postać zbliżyła się.
Jagiellona postąpiła naprzeciw niej.
Teraz dopiero w zbliżającym się poznała mnicha, który głowę osłonił kapturem, tak że niepodobna było widzieć jego twarzy, i widać było tylko białą czy też srebrno-popielatą brodę.
Kto był ten człowiek i jak się dostał do zamku?
Były wprawdzie w Krakowie liczne klasztory, dotychczas jednak Ja-