Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
 182
JAN III SOBIESKI.

Jagiellona zwierzyła się ze swoich uraz i nienawiści dwom swoim sprzymierzeńcom. Obrachowanemi szatańsko słowy podburzyła hetmana polnego, Paca, przeciw nowomianowanemu wielkiemu marszałkowi koronnemu i zadowolona udała się do swego pałacu z przekonaniem, że w tym samym zamku krakowskim, w którym stary Sobieski padł z rąk, swego wroga, zginie z ręki nocnego napastnika.
Z rana jednakże oczekiwało ją przykre rozczarowanie.
Dźwięk rogów obudził ją. Pospieszyła do okna.
Spojrzała na plac przedzamkowy.
Straż honorowa Sobieskiego stała dokoła w pełnym rynsztuku wojskowym.
Jan Sobieski wyjeżdżał z zamku.
Żył! był nietknięty! kłaniał się tym, którzy go okrzykami witali! Wyglądał jak młody bożek wojenny! Paź przyprowadził mu konia dosiadł go, nie dlatego, żeby miasto opuścił ale żeby za bramami miasta odbyć przegląd oddziału swoich wojowników, którzy mu towarzyszyli do Krakowa.
W tem król, ażeby uczcić Sobieskiego, ukazał się w altanie zamku.
Jagiellola zbladła z gniewu... cofnęła się oburzona... ręce jej zacisnęły się.
Król powitał wielkiego marszałka.
Odezwały się rogi.
Zebrany lud wybuchnął rozgłośnym okrzykiem, gdy siedzący na wspa niałym rumaku Sobieski zdjął przed królem kapelusz, a następnie z podziękowaniem ukłonił się szerokim kołem zgromadzonej publiczności.
Lud składał hołd zwycięzcy nad Doroszenką.
Król łaskawym giestem, do wielkiego marszałka zwróconym, przyłączył się do tego hołdu.
W tej chwili na górze, w jednym z okien zamkowych, ukazała się także czarowna twarz pięknej Maryi.
Wyraz szatańskiego szydestwa przebiegł bladą twarz Jagiellony.
Jan Sobieski ujrzał Maryę i odjeżdżając złożył jej ukłon rycerski.
Dowódzcy wojska, przywiązani do niego całą duszą i przejęci czcią dla niego, postępowali za nim.
Dalej jechała straż honorowa przy odgłosie rogów. Ludność witała przejeżdżającego okrzykami radości.
— Więc taką jest twoja nienawiść i twoje słowo, dumny, obrażony hetmanie polny litewski? — szepnęła Jagiellona z szyderstwem, — taki skutek twego postanowienia?... Przysiągłeś, że nie będziesz dłużej żył na świecie razem z Sobieskim! miałeś go w nocy przeszyć sztyletem, a ja wskazałam ci miejsce, w którem mogłeś go znaleźć!... Sobieski żyje, dumny upokorzony Pacu, którego ten młody człowiek prześcignął i zaćmił... Sądziłam, że mogę liczyć na ciebie, ale się zawiodłam!
A po krótkiem milczeniu dodała:
— Zdaje się, jakby się odbijały od niego wszelkie pociski! Ale ja nie spoczywam! Drżyj przedemną Janie Sobie ski! Znasz moją nienawiść, jak sądzę! Będę cię ścigała, będę myślała nad tem ciągle, póki nie znajdę drogi i sposobu, aby cię zgubić, gdyż widok twego wzra stającego szczęścia doprowadza mnie do obłąkania!
Podczas gdy Jagiellona stała jak ponury duch zemsty i przemawiała w ten sposób za odjeżdżającym bohaterem, lud wszystkiemi bramami wyruszył za miasto, ażeby na obszernym pla