gich aby od siebie nie odsyłał, ale aby je przy sobie ustawicznie miał dla wszelakiej potrzeby.
Ma też rozkazać, aby zbóż około wojska nie psowano, nie deptano, koni w nie nie puszczano, gdyż i w nieprzyjacielskiej ziemi tego ma hetman strzedz, aby około wojska nie palono i żywności nie psowano.
A owszem w swej ziemi to ma mieć na baczeniu, gdyż to wielki niepożytek, mogąc blisko żywność mieć, pokazić, podeptać, a potem daleko po żywność jeździć, niedostatek cierpieć, a wojsko tem swoje trapić.
Trwogi ma też hetman niegdy na ludzie czynić, aby widział chuć a gotowość ludzi swych; a wszakoż nie często to ma czynić; abowiem gdzieby czę to bywało, tedy chociażdy potem prawdziwa potrzeba była, ludzieby potemu znać tego nie wierzyli, a ku potrzebie gotowi nie byli.
Ma też ludzi często oględować a owszem po zapłaceniu, mająli, spełna tak zbroje, jako konie; a któryby spełna nie miał, jakoby spełna mieć powinien, ma być o to srodze karan.
Zbiegowie, ut vocant trasfugae [1], gdyby który taki od nieprzyjacielskiego wojska przybieżał, aby go hetman wypytawszy, a dowiedzawszy się od niego, to coby chciał wiedzieć, w wojszcze go nie chował, ale na jakie pewne miejsce aby je od siebie odesłał, iż jeśliby zasię uciekł, aby o sposobie wojska naszego powiedzieć nic nieumiał.
- ↑ „ut vocant trasfugae” — „jak nazywają dezerterów”