Ogólne szemranie przyjęło te słowa prałata, i odtąd już Kalumb nie mógł się spodziéwać żadnego ze strony kommissyi poparcia.
— To nie wszystko jeszcze, szanowni bracia i koledzy, dodał arcybiskup; z obawy zapewne aby brzemię tych nowych godności nie obciążyło zbytecznie ramion naszych władzców, łaskawy nasz odkrywca na wieczne czasy, wraz z dziesięciną dochodów, przekazuje takowe swemu potomstwu.
Surowe lecz szlachetne oblicze wielkiego człowieka, będącego przedmiotem takiego urągania, nie okazało śladu najmniejszego wzruszenia. Członkowie kommissyi, pod wpływem téj jego powagi, od głośnego powstrzymali się śmiechu; sam Ferdynand de Talavera uczuł, że się posunął za daleko.
— Wybacz, rzekł do Kolumba, z niejakiém już ugrzecznieniem, ale warunki twoje tak są dziwaczne, iż wierzyć nie mogę abyś przy nich obstawał.
— Z tego com napisał nie ustąpię ani jednéj litery, księże arcybiskupie. Żądam tylko co mnie się należy, i postępując inaczéj ubliżyłbym swéj godności. Uzyskam dla władzców Hiszpanii państwo rozleglejsze zapewne i bogatsze od tego, które posiadają, i zato dopominam się nagrody. Powiem nawet waszéj eminencyi, że w moim memoryale kilka punktów wymaga dopełnienia.
— Zaprawdę, podziwiać należy skromność a razem roztropność don Kolumba, zawołał jeden z dworzan, nie mogąc powściągnąć zniecierpliwienia. Jeżeli wyprawa spełznie na niczém, dostąpi darmo zaszczytu dowództwa w imieniu ich wysokości; jeżeli zaś, co się sprzeciwia wszelkiemu prawdopodobieństwu, pomyślny weźmie obrót, zostanie wice-królem i pobierać będzie dziesiątą część dochodów, tyle tylko co kościół.
Uwaga ta ostatecznie rzecz całą rozstrzygnęła. Członkowie kommissyi powstali z miejsc swoich, jak gdyby tę sprawę uważali za niegodną dalszego rozbioru. Dla zachowania jedynie pozoru bezstronności, arcybiskup zwrócił się jeszcze do Kolumba, i, pewny już swéj wyższości, rzekł głosem złagodzonym.