Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Lashka?
— Ma krzywe nogi! Kiedy stoi prosto, twój największy pies, Kips, może przeskoczyć między jej kolanami.
— Senatee? — ciągnął niewzruszony Indjanin.
Tym razem John Fox był oburzony. — Do licha! — krzyknął — kpiny sobie urządzasz? Cóż to? stary jestem, że mi swatasz jakieś odpadki? Czy może ślepy? bezzębny? kulawy? a może taki już ubogi, że żadna ładna dziewczyna nie zechce spojrzeć na mnie życzliwem okiem? Zapamiętaj sobie: Jestem wielki kupiec, silny, bogaty i najpotężniejszy w kraju! Moje słowa są dla ludzi rozkazem!
Chociaż Snettishane pełen był satysfakcji, sfinksowe jego oblicze zachowało wyraz niezmąconego chłodu. Sprowokował Foxa i udało mu się zmusić go do wszczęcia rozmowy. Będąc istotą pierwotną, o głowie mieszczącej naraz jedną myśl tylko, mógł Snettishane trzymać się tej myśli dłużej i uparciej, niż jego rozmówca. John Fox zaś, pomimo prymitywności swej inteligencji, starał się opanować jednocześnie kilka rozgałęzień myśli, wobec czego żadnej z nich nie mógł oddać się wyłącznie. Snettishane w dalszym ciągu spokojnie wyliczał nieskończoną litanję kandydatek, które z kolei odrzucał John Fox, niezapominając każdorazowo o przypięciu od-