Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/729

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wolff, księgarz petersburgski, powziął piękny zamiar ogłoszenia w tłómaczeniu polskiem celniejszych „Dziejopisów krajowych“. Wyszły już w tym zbiorze niektóre pisma Stanisława Łubieńskiego, Pamiętnik Solikowskiego, komentarze o wojnie chocimskiéj Jakuba Sobieskiego, wyszedł Hajdensztein, więzienie Jana Kazimierza, Wassenberga (Carcer Gelicus) Rudawski, broszury Łasickiego i Góreckiego, Fredry, a największe zasługi z wydania Orzelskiego, którego dzieje dwóch pierwszych bezkrolewiów niezmiernie ważne, bo mające wartość pamiętnikową przy całym majestacie historji, dotąd tylko chodziły w rękopiśmie po rękach. Tutaj do pracy i do przekładów się wzięli: Włodzimierz Spasowicz, Adam Jocher, Michał Baliński, Michał Gliszczyński, Ludwik Kondratowicz i t. d. Wiele niedostaje tym tłómaczeniom, chociaż znakomicie w każdym razie popularyzują naukę; nie wszyscy albowiem tłómacze mieli należyte przygotowanie się do pracy, a najwięcéj tu grzeszył nieznajomością swojskich rzeczy Kondratowicz (Syrokomla).
Na czele krytyki dziejowéj zawsze u nas stoi Lelewel, jako patryarcha. Po nim idzie zaraz Maciejowski, którego poglądy krytyczne na przeszłość pierwotną Polski i jéj prawodawstwo, ciągle żywe obudzają spory literackie. Bielowskiemu także mniéj się powiodło. We „Wstępie krytycznym do dziejów polskich“ i w skróconym z tego wstępu „Rzucie oka na najdawniejszą historją polską silił się Bielowski wykazać, że wszystkie powiastki kronik naszych o Popielach, o Piaście, o Gnieźnie i o Kruświcy nie są czysto-polskie, to jest nadgoplańskie, nadwarteńskie i że nie z IX wieku pochodzą, ale że stanowią echo naddunajskich jeszcze wspomnień przodków naszych, że miejsce dla nich było w II i III wieku ery chrześcianskiéj, to jest w epoce, kiedy późniejsi, nie polanie jeszcze, ale słowiańscy ich ojcowie mieszkali za Tatrami i ucierali się z cesarstwem rzymskiem. Żadna jeszcze książka rozprawiająca o tak dawnych czasach i dziejach, dotykająca tak suchego przedmiotu, bo krytyki i sprawozdania podań kronikarskich, nie wywołała takiego naukowego ruchu, jak ów „Wstęp krytyczny“, co także może służyć za dowód rozwoju literatury naszéj historycznej. Bielowski nakreślił sobie plan bardzo piękny. Chciał naprzód ocenić i opisać źródła pierwiastkowych dziejów polskich, potem zestawiając już pewne i oczyszczone podania kronik, chciał Bielowski opowiedzieć historję praojców naszych słowiańskich, nim jeszcze nad Wisłą i nad Bal-