Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/512

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W satyrach też cała jego zasługa w poezji, bo zresztą w lirykach i w odach swoich razi już uniżaniem się i pochlebstwem posuniętem aż do bezwstydu.
172. Stanisław Trembecki, prawdziwy mistrz słowa w sztuce rymowania, mocarz języka; każdy wiersz jego jest jakoby misternéj roboty rzeźbą. Trembecki pełną piersią żyje duchem starożytnych, dźwięki mowy pisarzy zygmuntowskich nie zamarły mu w uchu. Nikt tak wymownie, jak Trembecki, nie pisał wierszem. Poezji albowiem w nim wcale niema, jak i w innych rymopisach tego okresu; jest tylko grzmiąca wymowa. Wielki próżniak, filozof, niedowiarek, encyklopedysta, galant pierwszego rzędu, pod starość dziwak aż do oryginalności. Trzydzieści pojedynków odbył, a wszystkie za kobiety. Znał doskonale Francję i dwór Ludwika XV. U Stanisława Augusta był szambelanem i pobierał od niego pensję. Był też królowi obowiązany i służył jego widokom, to jest pisał, jak mu król kazał, stosownie do pewnych celów politycznych. Człowiek pod tym względem bez najmniejszéj godności osobistéj, bo raz porównywał się nawet do Kiopka szpica królewskiego i kazał zgadywać, kto lepiéj służbę pełni, czy on, czy piesek? Bałamut przez całe życie, umiał się wszelako postawić tam, gdzie mógł to zrobić z własnéj woli. Nie dużo napisał i częstokroć nawet sympatyzować z tem nie można, co napisał, ale jednak nie podobna się oderwać od czytania jego wierszy, a raczéj mów wierszowanych, kiedy się już raz weźmie je do ręki. Dowcipny w nich, logiczny, przekonywający. Poemat jego „Zofiówka“, ogłaszany był długo za arcydzieło europejskie. Jestto opis wierszowany ogrodu na Ukrainie pod Tulczynem, który Szczęsny Potocki, naczelnik Targowicy, już po upadku narodu założył miljonowym nakładem dla swojéj żony Zofii, greczynki niskiego rodu z Konstantynopola, gdy rozwiódł ją z jenerałem Wittem, komendantem Kamieńca; było to zaś kobieta najrzadszéj na świat cały piękności, z któréj słynęła w Europie po dworach królewskich i kapryśnica, jakich mało. Zofiówkę tę wytłómaczył na język francuski emigrant francuski hr. de Lagarde i wydal z rycinami najwspanialéj jak tylko można w Wiedniu w czasie kongresu 1815 roku. Wszyscy monarchowie ów sławny poemat polski wtedy prenumerowali. Ale mimo to są w nim próżne tylko dźwięki, rzeczy mało, wspomnień mitologicznych moc, jak we