Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zapaleńcowi w Wilnie, który go w jedną uderzył. Czysty obraz niewinności chrześcijańskiéj i tej pokory, co przebija niebiosa.
Jako dziejopisarz, Piotr Złotousty, tak nazywają Skargę, być może małe położył zasługi, skrócił tylko Baronjusza i napisał Żywoty świętych (§ 97). Aleć Skarga nie był z powołania historykiem; że umysł miał niesłychanie czynny, że sam był pracowitym, że umiał dobrze używać czasu, stąd dla wiadomości swojéj i innych zajmował się historją. I znowu nieprawdą jest, co o nim powiadają nieprzyjaciele, że w pracach historycznych chodziło Skardze głównie o to, żeby podnosił pewne cele; posądzają go albowiem o chęć skrytą i używanie historii za narzędzie. Owszem w dziełach swoich czysto historycznych (Synod Brzeski) jest Skarga rzeczywistym dziejopisarzem i dużo może nauczyć; w dziełach polemicznych naturalnie dowodzi, ale nie celów skrytych tylko prawdy, w każdém dziele polemicznem cel być jakiś musi, u Skargi był nie stronniczy ale święty. W dziełach nareszcie, które zbierał ze źródeł, celem miał nauczyć, nic więcéj. Jakież to jednak Skargi widoki być miały, do jakich to celów się tajnych kierował? Oto powiadają nam dzisiaj, że Skarga ogólnemi rozumowaniami podnosił nieśmiało rząd teokratyczny wśród narodu, a na czele jego chciał widzieć jezuitów i sam miał być narzędziem w ręku jezuitów na dworze Zygmunta III, o czém nie wiedział. Mówią, że nie po obywatelsku, ale po jezuicku kochał Polskę, gdy chciał wytępić wszystkich ziomków, co myśleli nie po rzymsku. Miał to być pełen cnót człowiek, ale nie miał dość charakteru i zdolności, żeby postępował samodzielnie, działał bez wiedzy i nie umiał ocenić skutków. Są to gawędy bez dowodów. Jezuitów nie chciał widzieć na czele narodu i nie namawiał do teokratycznego rządu, bo widział, że to nie miałoby żadnego sensu. Skarga chciał tylko naród swój widzieć cały w jedności katolickiéj. Nie było to złe życzenie i co tu Skardze zarzucać? wszakże każdyby chciał, żeby wszyscy jednakowo myśleli, byłaby wtenczas święta zgoda na świecie. Skardze zarzut, że chciał widzieć wszystkich katolikami, a nibyto dyssydenci polscy nie chcieli, żeby wszyscy katolicy przeszli na dyssydentów? Nie życzenie więc samo winno, ale środki, jakiemi się dąży do upragnionego celu. Otóż Skarga działał przekonaniem, nie gwałtem, nie przemocą, działał tak, jak król Batory, a ilu polaków prawdą rozu-