Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gromy rzucane na autora były różnorodne i często wręcz sobie przeciwne. Ciekawą byłoby rzeczą bezstronne ich porównanie. Tyszyński zarzucał autorowi pewną niechęć do katolicyzmu, kiedy znów Łukaszewicz gniewał się za poniewieranie protestantów, za jawną obronę jezuitów i wiejący z każdej strony duch ultramontański. Balińskiego krytyka w dwóch trzecich była obroną jakoby spotwarzonego Jana Śniadeckiego, z którym jak wiadomo łączyły go związki krwi. Dmochowski nie mógł darować sponiewierania „złotoustego mówcy Osińskiego“ i kruszył wraz z innymi kopje za Karpińskim. Ocena działalności naukowéj i literackiéj Czackiego, Potockiego, Konarskiego, a z nowszych Grozy, Pola, Magnuszewskiego itd., wywoływała namiętne wystąpienia. Dziś po latach kilkunastu widzimy jak dalece wiele z tych zdań napiętnowanych zupełnie się przyjęło. Kompilatorzy dziejów naszej literatury żywcem przepisują całe stronnice „Literatury“ i to te właśnie, które krytycy indexem swoim objęli, a nikt się już na nie nie oburza. Z Dmochowskim znikli już wielbiciele Osińskiego. O Magnuszewskim toż zdanie co autor, wypowiedzieli w ostatnich czasach Tarnowski, Chmielowski. Karpiński pozostał „ckliwym“ i „świętoszkiem“ w literaturze i na katedrze, rzadko gdzie znajdzie się jeszcze jego obrońca. W „wieszcze natchnienie“ Grozy kto dzisiaj wierzy? Pol stał się otwartym przeciwnikiem autora za to, że tenże wystąpił przeciw jego „rozgawędzeniu się“, a któż dziś nie przyzna, że Pol rzeczywiście „rozgawędził się“ tak w „Pacholęciu hetmańskiem“ jak i w „Stryjance“, jak i później w „panu staroście kiślackim“.... O Śniadeckiego, o Konarskiego dziś jeszcze pisarze walczą, a różne są ich zdania, wielu zgadza się poglądami autora. Najciekawszą stroną téj walki było milczenie