Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiersze pieśni o Witoldzie: „Witold idzie po ulicy, za nim niosą dwie szablicy“. Wreszcie w Kronice Bielskiego są także dwa wiersze pieśni o klęsce bukowińskiéj „za króla Olbrachta poginęła szlachta“. Wielka szkoda tych pieśni, mianowicie dwóch ostatnich, po których zakroju widać, że byłyby nietylko zabytkami języka, ale i klejnotami poezji. Na Rusi śpiewano dumę o dwóch Strusiach braciach poległych na Wołoszczyznie. Z końca XV wieku pochodzą tak nazwane przez Maciejowskiego pieśni sandomierzanina razem religijne i światowe, które znalazł na staréj okładce pewnéj książki. Sandomierzaninem dla tego przezwał autora tych pieśni Maciejowski, że w jednym wierszu opowiada wypadki jakie zaszły w Sandomierzu w 1241 roku w skutku wielkiego napadu tatarów za Bolesława Wstydliwego. Autor był księdzem, śpiewał zaś sobie o Chrystusie na krzyżu, o kosterach i innych złych ludziach, o strasznym wypadku, który się graczowi pewnemu wydarzył w Budzie na Węgrach, potém zajmuje się Jerozolimą, Rzymem i Troją. Kochał ojczyznę, bo modlił się zawsze do Boga, aby odwrócił nieszczęścia od Polski, i spuścił je na tatarów, turków, wołochów i pogan.
Niewydany jest dotąd i niewiadomo nawet gdzie się znajduje kancjonał Jana Przeworszczyka, czyli mieszczanina z Przeworska w Rusi Czerwonéj. Był to zbiór wyłącznie religijnych pieśni polskich, które Przeworszczyk zebrał jeszcze w roku 1435. Posiadał ten rękopism przed czterdziestu laty ks. Hieronim Juszyński, który dykcjonarz poetów polskich spisywał. Co téż wiemy o tym kancjonale, wiemy jedynie z Juszyńskiego. Były tam oryginalne i tłómaczone pieśni z łacińskiego, niektóre nawet z czeskiego.
59. Badania językowe. Ważny zabytek zostawił nam także pierwszy prawodawca mowy polskiéj Jakób Parkosz, czy syn Parkosza rodem z Żurawicy, nazywany téż po aktach owoczesnych Żurawskim, doktor prawa i kanonik krakowski, niegdyś rektor szkoły parafjalnéj i pleban na Skałce pod Krakowem, a w r. 1439 — 40 nawet rektor akademji krakowskiej. Żurawica owa z któréj się pisał, leży blizko Secemina w Sandomierskiem. Żył jeszcze w r. 1449, kiedy znajdował się na kapitule w Krakowie i w roku 1451, kiedy w jéj imieniu spisywał ugodę o dziesięcinę ze wsi kapitulnéj Tonie. Sam podpisywał się Parchosch, Parkosy. Lubił go kardynał Zbigniew Oleśnicki.