Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

o to błogosławieństwo na drogę, którego nadto mieć nie można.
Obrzęd rozpoczął się zaraz, bez żadnego przemówienia, gdyż od tego uwolniono ks. kanonika, przez wzgląd na okoliczności.
Ks. Hamerski, któremu się zdawało, że był wymownym, bo mu łatwo było o wyrazy dźwięczące i głos miał piękny, który podnosić umiał tak, iż serca samą intonacyą poruszał; ks. Hamerski, który rad był jednę z trzech mów weselnych zużytkować — nie zupełnie był rad temu, lecz się zastosował do życzenia.
U ołtarza Julia stała jak posąg zamyślona, ale spokojna, Aleksander z wyrazem energii widocznie wyrobionej silnem postanowieniem...
Po błogosławieństwie na chórze odezwała się muzyka, nastąpiły powinszowania i goście weszli do świeżo urządzonego salonu.
Wilski, który chodził ciągle melancholiczny, struty — nie swój, przy ołtarzu dopiero zobaczył pannę Konstancyę. Świeży ten kwiatek uczynił na nim wrażenie, jakie na zużytych nieco ludziach robi młodość bujna i świeża. Podobała mu się bardzo. Widok tej twarzy różowej trochę go orzeźwił — odprostował się i spojrzał w zwierciadło.
Dostąpić w pierwszej chwili po wejściu do salonu panny Konstancyi nie było podobna. Hrabia Emil wślad chodził za nią, i nudził ją z tą natarczywością dziecinną, która znamionuje pierwsze występy studenckie na tem polu... Panna Konstancya obchodziła się z nim poufale, dobrotliwie, lecz widocznie nie bardzo go biorąc na seryo, prawie protekcyonalnie.
Pochwyciwszy chwilę sposobną, Wilski zażądał od gospodarza, aby go siostrze przedstawił. Właśnie panna Konstancya siedziała odpoczywając nieco, po trudach poranku, gdy Wilski stanął przed nią. Zeller natychmiast odszedł, zostawując go przy niej. P. Adam usiadł na blizkiem krześle, z ochotą do rozmowy i bliższego zapoznania.