Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dla czego w kucharce? — spytał.
— Boś się już tyle kochał w atłasach, że dla prawa kontrastu...
Oleś ruszył ramionami.
— Coś podobnego, przyznaję, mnieby się kiedy z nudów trafić mogło — ale na ten raz — nie zgadłeś. Powiem ci więc — krótko i węzłowato. — Kocham hrabiankę Julię — ona mnie kocha i — oboje postanowiliśmy się pobrać. Jestto wiadomość tylko dla ciebie — dla ludzi zaś, dla matki, mam prawo powiedzieć że ja się kocham i proszę o rękę. Swatem moim masz być — ty.
Wilski słuchał osłupiawszy niemal, w końcu zaczął rękami trzeć i rozrzucać włosy, zerwał się z siedzenia, wybiegł na środek pokoju.
— Zwarjowałeś! ja! ja o tem wiedzieć nie chcę!
— Powoli — rzekł Oleś — powoli, mówię ci że tego wymagam, i że to dla mnie uczynić powinieneś. — Proszę cię, żądam — i wymagam twej pomocy. Mnie byś mógł odmówić, ale Julii nie możesz.
— Na miłość Bożą — przerwał Wilski — jakimże sposobem porozumieliście się z Julką? Na migi? Gdzieżeście się widywali? W salonie zbliżyć się do niej nie mogłeś. Dziewczyna trzech zliczyć nie umie. Matka się zaklina, że ze łzami prosi ją o klasztor.
— Kłamie — odparł sucho Oleś — kłamie, powiadam ci. Gdzie i jak zyskałem serce Julii — to jest i pozostanie moją tajemnicą... ale mówię ci, że jestem go pewny, i między nami, ci powtarzam, jeśli mi jej odmówi matka — mam najmocniejsze postanowienie wykraść ją.
Wilski rzucił się na kanapie.
— Zwarjował! — krzyknął — zwarjował! — zkądże się to wszystko wzięło? Patrzaliśmy na was — nikt się nie domyślał... Kiedyż mieliście czas...
— Mój Adziu — rzekł Oleś — mówię ci, że to moja rzecz... Znajdujesz się w obec faktu, którego geneza może być dla ciebie niepojętą, ale ja cię nie o filo-