Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciężkie koleje, które przechodził. Dobrze ci dziś siedzieć w Ćwikłach jako na ojcowiźnie; a co on przecierpiał nim się Krajewskim owym opędził, których majętność uczciwie, ale nieostrożnie kupił! Można powiedzieć, że go prześladowaniem zamęczyli, bo był w téj okolicy przybyszem, a Jasieńczyków i ich przyjaciół dokolutka było mnóztwo... całe się im życie musiał odgryzać. Daléj ci powiem, moje dziecko, zniżając głos dorzucił pan Jak: wycierpiała też wiele pobożna i święta matka żony twéj przez życie niemało, acz ja tam przyczyn i sprężyn nie wiem dokładnie... bądźże ty choć szczęśliwy i spokojny.
— Co do matki żony méj, i ja nie więcéj wiem nad was, i żona moja podobno także, bo ją wychowano w klasztorze... a to pewna tylko, iż pani Piętkowa do téj dewocyi osobliwéj nie bez przyczyny przyszła...
— Mój kochanku, rozśmiał się Rafał — nie przymawiajże dewocyi, kiedy masz mnie przed sobą... bom ci ja do niéj przyszedł jak najnaturalniéj w świecie, dopełniwszy mych obowiązków względem ludzi, i zaabdykowawszy w końcu, aby się zbliżyć do Boga.
— To prawda, odpowiedział Cieszym, ale też dewocya dewocyi nierówna; przecież wy od ludzi nie uciekacie, ani się od nich zamykacie, a moja pani Piętkowa córki własnéj nie widuje i dziwaczy.
Postrzegłszy, że mimowolnie struny dotknął niemiłéj, pan Rafał zamilkł, i wstawszy od stołu, po modlitwie krótkiéj przechadzać się zaczął.
— Ot tak, rzekł namyśliwszy się: jaki on jest to jest ten Czokołd... jeśli się nie napiera jechać do ciebie, nie bardzo go proś, niech sobie ze zbójami wojuje, kiedy mu to miło... A że do kościoła na nieszpór czas, bywaj mi zdrów.
Pocałował go w ramię Kobyliński, i tak się rozstali.