Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/379

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w salonie byłego męża jéj, potrzebowała dobrze się zastanowić, jak go wypadało przyjąć. Rzuciła okiem na hrabinę, porozumiały się na migi, kazano prosić stolnika...
Byłe małżeństwo kłaniając się sobie zmierzyło oczyma, Teklunia znalazła, że Cieszym utył i stał się niezgrabniejszym niż był, stolnik ujrzał ją piękniejszą niż kiedy, ale jakoś odpychającą przybraną minką i postawą nienaturalną.
— Darujesz mi pani, że tu wchodzę, zawołał — ale byłem zmuszony...
— Wszakże wysłałam po pana...
— Kogo?
— Sztafetę.
— Nie odebrałem jéj, jakieś przeczucie snadź mnie tu przygnało... Prawda to, że Krajewski ujęty?
Hrabina wstała z kanapy i ukazała dumnie w swéj wielkości udrapowaną stolnikową.
— Winien to pan jesteś, odezwała się, niezwyczajnéj przytomności pani, która poznawszy winowajcę... wypadkiem, kazała go aresztować...
— A dziecko?
— O moim drogim, o najdroższym Pawełku, nic, nic jeszcze niewiadomo — poczęła piękna Teklunia. Napróżno posyłałam go dopytywać, mówić nic nie chce... Był sam... Z papierów przy nim zabranych nic nie odkryto...
Cieszym posmutniał widocznie... nie podziękował nawet i nie wynosił pod niebiosa jak inni zasługi pięknéj pani, co ona przypisała zwykłéj złości mężów i tych, którzy nimi byli.