Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zima w tym roku nadeszła wcześnie i obiecywała być bardzo silną, ale dla ludzi do klimatu nawykłych nie przeszkadzała ona do odbywania podróży, i owszem do pewnego stopnia ją ułatwiała. Wszystkie też u nas transporta i odległe wycieczki odkładano do téj pory. Dla ludzi jednak w tak dziwną i niebezpieczną puszczających się podróż, pora nie dobrze była dobrana. Czekać zaś do wiosny obawiano się i Cieszym niecierpliwił; chciał on był bodaj jednéj godziny się wybrać. W kraju górzystym trudniéj było przy śniegach dać sobie rady, ale dobra wola największe zwycięża trudności. Wprzódy wszakże niż gotowe już było wszystko, Kobylińskiemu na myśl przyszło w saméj stolicy zarządzić poszukiwanie, czyliby Czokołd ów, który wrzekomo do Warszawy ruszył, istotnie się w niéj czasem nie znajdował. W owéj epoce najłatwiéj pono było ukrywać się w stolicy, gdzie policyi i ścisłéj kontroli nie utrzy-