Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

która codzień odwiedzała przyjaciołkę, zastała ją na kanapie omdlałą, na wpół we łzach, a u nóg jéj kawałek żółtego papieru, zapisany nie pięknym męzkim charakterem. Sam pozór tego świstka nie dozwalał go posądzać, by mógł jakąś rolę w czułych stosunkach sercowych odegrywać. List wyglądał grubiańsko i był też grubiański. Autor jego z bezlitosną, zimną złością i szyderstwem oznajmował kobiecie, że musiał się zemścić na jéj mężu, a nie mógł dotknąć go boleśniéj, jak pozbawiając dziecka.
„Powiedz mu, pisał anonym, że nie odzyszcze go nigdy, że uwiezione zostanie i zgubione dla was na wieki. Powiedz mu, że przez zemstę wprowadzono do waszego domu szambelana i obrzydzono ci dom i pożycie, że przez nią rozbudzono starą miłość jego dla siostry, splugawiono czystą rodzinę, porwano węzły i zgotowano wam wszystkim ruinę... I dopóki noga Kobylińskich będzie w przywłaszczonych Ćwikłach, nie zażyjecie nigdy spokoju, ani się zemsta nasyci... Trzeba, byście i wy przyszli do tego sieroctwa i torb żebraczych, któreście drugim zgotowali.”
List cały był w tym stylu.
Przestraszona przyjaciołka, wprzód nim spytała Tekluni o przyczynę omdlenia i łez, pochwyciła list, ale niewiele z niego zrozumieć mogła... Po długich łkaniach i wykrzykach, rzecz