Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

za którą niegdyś przepadał. Ona dlań teraz, i choć słowa o tém nie śmiał jéj powiedzieć, bo wiedział z jakiémby to oburzeniem przyjęła, zastąpiła miejsce Tekluni. Nie miała wprawdzie wdzięku jéj, uroku, młodości, ale na jéj sercu mógł polegać równie jak na charakterze.
— Ja wyjadę i ona pojedzie do domu, mówił sobie w duchu... a potém! potém nie wróci do mnie nigdy... Jak tu ją zatrzymać? czy zatrzymywać? co począć?
Rozmyślał długo, a że dzień wielki zastał go na czuwaniu, już się wcale nie kładł. Jak tylko właściwa godzina przyszła, pośpieszył do siostry. Ta przez pannę Różę, która się rano wstawszy spotkała z Gomółką, wiedziała już o znalezionym śladzie Pawełka i postanowionéj podróży. Sama też poczęła natychmiast wybierać się w drogę, aby w Ćwikłach nie pozostać ani godziny dłużéj nad gospodarza. Wszedłszy zastał ją nad pudełkami, a widok sam ich zmieszał go. Pani Duńska siadła na krzesełku, posadziła stolnika na krześle i kazała mu opowiadać.
— Prawdziwa jakaś Opatrzność Boża nademną! westchnął stolnik — wiecie już główną rzecz, mało co do tego dodać mogę. Dla wypicia szklanki wody wszedłem do chaty w Murawie... raziło mnie to, że sama jedna kobieta, gospodyni, omdlała padła zobaczywszy mnie. Siedząc za stołem dojrzałem w kącie pod szafą guzik i poznałem go... wyciągnąłem sukienkę Pawełka, i przyznała mi się, że go mąż jéj i jakiś drugi za namową tego łotra... Krajewskiego, co się tu Czokołdem mienił — uwieźli — dokąd? niewiadomo...
— Powiem ci teraz, że mnie ten rezydent wasz swoją miną to szyderską, to zdziczałą jakąś, nieustannego strachu nabawiał — ozwała się Duńska; — niektóre jego mowy, słowa, zdradzały złego człowieka... To mówiąc zapłoniła się wdowa...