Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



„Zkąd się zachciało słowiańskim tysiącom,
Leźć w te ostatnie swoich dzierżaw kątki,
Wydarte świeżo morzu i Czuchońcom?
Tu grunt nie daje owoców ni chleba,
Wiatry przynoszą tylko śnieg i słoty;
Tu zbyt gorące lub zbyt zimne nieba,

Srogie i zmienne jak humor despoty.“

Któż sobie nie przypomni tego opisu nadnewskiéj stolicy, który wyśpiewał Adam, gdy się za żelazną granicę mongolskiego państwa wydostał...? Taką ona pozostała do dziś dnia jeszcze... przybranym w szaty cywilizacyi kradzionéj tatarskim obozem, w którym na kupie leżą arcydzieła sztuki i gnoje barbarzyństwa... Wszystko tu pożyczane, zrabowane, naśladowane, opłacone czyjąś łzą, obmyte krwią czyjąś a uśmiechające się ironią szatańską... kładnącą rękawiczki paryskie do policzkowania azyatyckiego...