Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/402

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Gdyby wszyscy wzięli się za ręce i — i nie wstydzili w sprawie Polski bronić porwania do oręża...
— Ale możemyż my przejednać się i żyć w zgodzie z Moskalami?
Na te słowa, rzucone mu w oczy, Stanisław uśmiechnął się.
— Czy nie mogąc żyć w zgodzie, koniecznie jutro bić się potrzeba? zapytał...
Misia ruszyła ramionami.
— Pan jesteś stworzony na dyplomatę.
— A pani na instygatora i sędziego indagacyjnego...
— Przecież nic z pana nie dobyłam — niestety! zawołała Michalina.
— A! droga pani! rzekł biorąc za kapelusz Stanisław — nie badaj pani nigdy głębin duszy człowieka, abyś dobywszy z nich jakiéj poczwary, nie przeraziła się... nie znienawidziła ludzi... Oko twe jasne powinno patrzeć na blask powierzchni... co słońce odbija... na dnie... błoto i... kały!!
Nie dając jéj czasu do odpowiedzi, pocałował w rękę matkę i ją i pospiesznym wyszedł krokiem...


Cisza przed burzą, jeśliście się kiedy jéj przypatrzyli bacznie, tylko dla tego się nazywa tém imieniem pożyczaném, że język dla niéj innego nie ma... Nie