Strona:PL JI Kraszewski Stary zamek.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ależ się pan zabawił! — rzekł drwiąco — jeśli to zabawą nazwać można.
— Przepraszam jeślim pozwolenia nadużył, ale....
— A co to mnie szkodzi! — odparł ruszając ramionami, — istotnie ruina to niebrzydka... sprowadzić nawet myślę malarza, żeby mi ją wymalował nim runie... Takich zwalisk i nad Renem mało... możnaby ją za biletami pokazywać? hę?
I uśmiéchnął się.
— Gdyby w niéj niebyło fabryki! — rzekłem niemogąc się powstrzymać — bo juściż niepowiesz pan, żeby warstaty dodawały wdzięku.
Starozakonny splunął zżymając się pogardliwie.
— Gdyby w niéj niebyło fabryki, — odpowiedział chłodno — tobym ją dawno rozebrał i sprzedał na cegłę, bo do czego ten stary grat się przydał?... bajki tylko i bałamuctwa się w nim gnieżdżą!!
Skłoniliśmy się sobie zdaleka, i wzdychając wysunąłem się z zamku, a na usta mimowolnie przyszły wyrazy grobowe....

„Pulvis et umbra!”
d. 20 maja 1856 r.
Romanów Podlaski.