Strona:PL JI Kraszewski Stary zamek.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szłość, któréj nierozumiał, — niepłakał i niemodlił się malując, ale gorąco i żywo rzucił szlachetne dziejowe postacie na mur, który miał przeżyć dziedziców tego imienia.
Piérwszy to raz trafiło mi się w kraju naszym widzieć historyę domu użytą za przedmiot do ozdoby ścian sal mieszkalnych. Widoczném było, że ta myśl przyszła komuś w końcu XVII wieku, a obcemu powierzono jéj wykonanie. Malarz był Włoch, manijerzysta trochę, wielce biegły w swéj sztuce, i człek nie bez talentu; ale przeszłości polskiéj dobrze nierozumiał... Praca jego zgadzała się zresztą wybornie z charakterom budowli, z fizyonomiją całego pałacu. W szerokich ramach, było tu naprzód przyjęcie króla na zamku, z ciekawym widokiem tego gmachu, jakim był jeszcze w XVII wieku przed ostatecznemi upięknieniami. Scena ta uroczysta odpowiadająca talentowi malarza, wcale była zajmującą, twarze widocznie portretowane. Daléj odmalowane zaślubiny jakiéjś xiężniczki Niemieckiéj przez wojewodę Potockiego odbyte w Gdańsku. Daléj wjazd do Rzymu posła, i pogrzeb królewski w którym — jeden z przodków reprezentował figurę króla... jadąc za marami na koniu. Każdy z tych wielkich obrazów miał wartość historyczną i artystyczną, a nad znaczeniem ich niepotrzeba się było zastanawiać długo, gdyż u góry w kartuszach floresami złoconemi ozdobnych, stały Łacińskie napisy, daty i osób głównych imiona.
Zatrzymałem się tu dłużéj niż gdzieindziéj: bo i pokoje tu na dole lepiéj poszanowane, więcéj miały sprzętu starego, i nic w nich jeszcze nietrąciło panowaniem Żydowskiém. Kilka stolików rzeźbionych misternie, krzeseł i kanap, ram w ścianach i odrzwi wspaniałych z czarnego marmuru Szwedzkiego, dozwalały się domyślać, jak to musiało być piękném gdy było całém i życie w sobie mieściło.