Ta strona została skorygowana.
Musiało mu się lepiéj trochę zacząć powodzić, coraz bowiem czynniejszym się stawał, ale nikomu się nie zwierzał i oprócz wspólników swych nie widywał nikogo.
Od żony szczęściem nie było żadnéj wiadomości długo bardzo, aż urzędownie mu oznajmił Bezdonów, że z Wilna doniesiono o jéj śmierci, a mnóztwo wierzycieli poszukiwać chciało tu jéj funduszów.
— Ale ta dyablica — zawołał rozogniony Gryżda — żadnych tu nigdy nie miała... Jednego szeląga nie zapłacę!
Zgon żony wpłynął nadzwyczaj nagle i stanowczo na Gryżdę. Zaczął się krzątać z wielką gorliwością około interesów i gospodarstwa.