Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak ci się zdaje, — począł żywo hrabia, przewracając karty z szelestem. — Ta komedyjka „Prosto z mostu“? Czytałem ci ją?
— Tak, może — nie, dobrze sobie przypominam — rzekł garbus, ale hrabia już mu przerwał.
— Nie — nie, są sceny drastyczne.... masz słuszność. (Schylony szukał daléj). Znasz „Dzieci wieku”?
— Znam, ale — odparł Salezy, ale dla czegobyś hrabia, który masz tak nadzwyczajną łatwość.....
— Prawda — rozśmiał się Saturnin — istotnie mam łatwość nadzwyczajną. Scenerie ułożyć dla mnie — niczém... a gdy raz je mam, — wykonanie piorunem idzie.
— Mógłbyś więc bardzo, zastosowując się do artystów swych, do sił, — mówił garbus, umyślnie coś napisać... Naprzykład: Proverbe małe, jako lever du rideau, i komedyą we dwu aktach.
— We dwu! nie! Parzysta liczba nie idzie, trzy być muszą — odparł hrabia dogmatycznie, rozumiesz mnie: ekspozycya, akt pierwszy... zawikłanie, akt drugi rozwiązanie, akt trzeci...
Hrabiemu się oczy paliły, począł paląc cygaro i ciągnąc dym kłębami ogromnemi, rozprawiał chodząc.
— Napiszę chętnie... napiszę, to mi zrobi przyjemność — mówił, byle Marcelina grać się zgodziła, a więcéj kto?
— Tymczasem, dam jednego jako kochanka — il a le phisique du róle — no — Korczak, — mówił zimno niby Salezy, panna Marcelina go znosi... ty go dosyć lubisz... a chłopak inteligentny.
— Sądzisz, że grałby? — spytał hrabia niespokojnie.
— Jestem pewny, że go namówię, — ciągnął daléj Salezy. — Starego wojskowego, gdybyś go w sztuce umieścił Drohostaj. Wiem, że występował jako rycerz średniowieczny w żywych obrazach... od tego łatwe kroki do teatru...
Saturnin milcząco uderzył się palcem w czoło, dając do zrozumienia, że może tam czegoś brakło, ale garbus gorąco brał sprawę do serca...
— My go wystylizujemy przy repetycyach, ja biorę na siebie.
Za tém posypali się kandydaci i kandydatki do amatorskiego teatru. Salezy znał doskonale jednego z najdoświadczeńszych artystów wielkiéj sceny, który — był pewien gotów się podjąć reżyserstwa; daléj zdaniem garbusa wszystko iść musiało jak z płatka... Trudności nie widział.
Rozmawiali z godzinę i w końcu hr. Saturnin tak się okrutnie przejął tym teatrem amatorskim, iż mu się zdawało, że on sam pierwszy wpadł na myśl jego i że musiało się to koniecznie spełnić.
Garbus z całych sił bębenka podbijał, myśląc o Korczaku.
— Więc — proszę cię, mój drogi Salezy, ty co masz tak rozległe stosunki — zawołał hrabia ściskając go — powoli zapewnij się o artystów — ja tymczasem pomyślę o sztuce... a zaczekam z konteksturą jéj aż będę miał amatorów... agituj... przygotowuj... pomów