Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przyklasnęłaby obrońcom pokoju i porządku.
— Nie zupełnie pan zrozumiałeś myśl moją — odparł hrabia Albert, nie patrząc nawet na tego, który mówił.
— Ale i hrabia nie zupełnie mi odpowiedziałeś na pytanie — dodała Jadwiga. — Mnie idzie o to, czy Polska powstanie, aby potargać swe więzy, lub olbrzymią sobie wysypać mogiłę, o to, czy zgnieceni, znękani, skuci, upokorzeni, znajdziemy w sobie tyle sił, by dać znać światu, że nie jesteśmy trupem. O ostatni akt tego wielkiego dramatu, nie ludzi, musiałabym spytać chyba Boga, bo on jeden wie, jak się kończą te boje heroiczne. Czy zniszczeniem trojańskiem, czy prozaicznie śmieszną odrodzoną Grecyą ż Bawarami, czy cudownem zmartwychwstaniem Włoch! Ja się lękam nie tej śmierci na krzyżu i w mękach, co daje apoteozę męczennikom, ale ostatecznego upodlenia i przedśmiertelnych konwulsyj bez jęku i władzy...
Te słowa wyrzekła z takim zapałem, że się jej oczy rozpłomieniły łzami, była piękną jak natchniona kapłanka.
— Tem pytaniem — rzekł szybko Karol — wyrwałabyś pani z duszy na siedem pieczęci zamkniętą odpowiedź, gdyby ona