Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wmówić mu poszanowanie prawa niepodobna, zrobić go szczerym i uczciwym ani myśleć. Kończy się na tem, że albo trzeba jeść ten chleb polany łzami i posypany popiołem, albo się walką innego dobijać. Gdybyś hrabia, jak Daniel w jaskini lwów, znajdował się w nieprzyjemnem towarzystwie dzikich zwierząt, wątpię, żeby ci starczyła opozycya legalna, a Moskal jest i będzie jeszcze długo prostem bydlęciem. Albo go trzeba tłuc, albo z nim jeść z jednego koryta.
Na te proste wyrażenia pana Henryka Grosa, hrabia się mocno skrzywił, wykręcił usta i zamilkł. Wszyscy inni, popatrzywszy na siebie i na ospowatego, także usta zacięli. Pan Henryk przeczuł, że się trzeba poprawić i dodał żartobliwie:
— Spodziewam się, że mnie nie bierzecie za rewolucyonistę, ale z Moskalami najporządniejszy człowiek, zachęcony ich przykładem, ma ochotę robić awantury.
Dunio zbliżył się do Grosa i rzekł mu, niecierpliwie ciągnąc go za połę:
— Dajcież pokój, pełno szpiegów, jeszcze nas wszystkich pobiorą. Siadajmy do kolacyi, kotlety stygną...
Kilka westchnień dało się słyszeć, gdy biesiadnicy miejsce zajmowali. Twarze były posępne, rozmowa się nie kleiła, wszyscy