Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/355

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nazajutrz przyszedł z rana wezwany adwokat i udając, że nic nie wie o postanowieniu Jadwigi, począł od tego, że jej tłomaczył jak wielkie i ważne obowiązki spadają na nią teraz, gdy miasto się powoli wyludni a tyle w nim zostanie do czynienia. i
— Panie Karolu — przerwała mu nieśmiało — zdaje mi się, że zacna i poczciwa Ema lepiej odemnie potrafi sobie dać z tem radę, ja zaś.. być może... nie wiem... mogłabym wyjechać.
— Czyby interesa pani wymagały tego?
— Ale nie, jednakże nie jestem pewna, czy się mogę podjąć...
— Niezmiernie szacuję pannę Emę, ale ona już ma tak wiele do czynienia, że więcej trudno jest jej narzucać. Gdyby pani nic nie przeszkadzało, potrzebaby koniecznie zostać na miejscu i wziąć na siebie ten ciężar.
Jadwiga w jednej chwili domyśliła się spisku.
— Szczerze bądźmy ze sobą, — rzekła — pan mnie posądzasz, nie prawdaż? że chcę wyjechać z miasta. Musieliście się z Emą naradzić, radbyś mnie powstrzymać; więc powiem panu stanowczo: gdy się tylko rozpocznie powstanie, gdy będą ranni potrzebujący usługi, postanowiłam i dotrzy-