Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przynajmniej w tej chwili ja ciebie nie puszczę, to być nie może, nie pozwolimy ci.
— Jeżeli mi nie pozwolicie? — odpowiedziała Jadwiga z uśmiechem — smutno mi będzie, ale pojadę bez pozwolenia.
Ostatnie wyrazy wymówiła tak stanowczo, iż towarzyszka jej poznała, że walczyć z nią byłoby próżno. Ile razy w ten sposób odzywała się, powstrzymać jej nikt nie mógł. Niespokojna w najwyższym stopniu Ema szukała tylko sposobu jakby zwlec, a że się dawno domyślała uczuć Jadwigi dla Karola, postanowiła po cichu użyć jego wpływu, aby ją od tego powstrzymać.
Herbata przeszła w milczeniu. Jadwiga wielkiemi krokami przechadzała się po salonie, Ema wzdychała, a w głowie szukała jakiegoś pozoru, aby wybiedz z domu, zobaczyć się z Karolem i z nim wejść w spisek przeciwko Jadwidze.
Łatwo jej to przyszło wykonać, bo chwili nie zwlekając, mężna owa istota, stojąc przy raz powziętej myśli, natychmiast zaczęła się gotować do jej wykonania. Siadła do listów i rachunków, a Ema pod pozorem interesu, który sobie przypomniała, chwyciwszy szal i salopę, porwała dorożkę i puściła się w miasto. Z gorącem sercem