Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/344

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wrażenie artykułu tego było przynajmniej tak wielkie, jak pokrewnego mu arcydzieła o cylindrach, była to iskra rzucona w prochy. Wieczorem miasto całe drżało oburzeniem, niepodobieństwem już było powstrzymać rewolucyę, kilka dni jeszcze brakło do końca stycznia, mieliśmy jeszcze kilka miesięcy zimy do przetrwania, nie było broni, pieniędzy, planu, ci sami, co zgodzili się na nieuchronne już powstanie, opiekę nad niem Bogu i losom powierzyć musieli.
Dnia 20 stycznia dwie nasze panie siedziały pogrążone w myślach na nowem swem mieszkaniu na Lesznie, gdy wszedł Karol blady, pomięszany i pomimo męstwa, które go nigdy nie opuszczało, widocznie uciśnięty na duszy.
Jadwiga, ujrzawszy go, poznała i przeczuła, że cierpi boleścią wielu, podała mu rękę, ścisnęła ją w milczeniu i nie śmiała nawet o nic zapytać. On siedział jakby zdrętwiały od silnego wrażenia, oczy miał pełne łez, a ręka konwulsyjnie targała włosy.
— No, mów pan — rzekła Emma — wszak dla nas sekretów nie ma, co się dzieje?
Karol wskazał ręką na okno, przez które