Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

liczmyż te zabójstwa konieczne, i porównajmy je do daleko mniej usprawiedliwionych, mniej nawet prawnie upowodowanych morderstw moskiewskich, a okaże się, że myśmy się słabo bronili, gdy tamci barbarzyńsko się znęcali.
Niech nam wolno będzie zapisać na tej karcie opowiadanie, któreśmy słyszeli, będące w pewnym związku z dotkniętym przedmiotem.
Jeden z przyjaciół Mickiewicza, który nam to opowiadał, w ostatnich latach jego życia, przyszedł doń raz rano i zastał go pochmurnym i smutnym. Napróżno z początku dopytywał o przyczynę, poeta był zamyślony, wzdychał i chwytał się za czoło.
— Źle spałem — rzekł po chwili — marzyły mi się rzeczy dziwne, napróżnom chciał odpędzić zmory. Niewiem, czy to był sen proroczy, czy zburzonej wyobraźni widziadła, ale tak mi się to wraziło w pamięć, że jeszcze się uspokoić nie mogę!!
Nie można było zbytnio nalegać, widząc cierpienia Adama. Wszakże powoli on sam zaczął sen swój opowiadać,
— Zdało mi się — żem był na rynku jakiegoś wielkiego polskiego miasta; nie mogę oznaczyć, w Wilnie, w Krakowie, czy w Warszawie; wieczór pochmurny,