Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bionego o ludziach i świecie, była to tabula rasa gotowa przyjąć wszystko, co na niej napiszą, znał się na ostrygach i na winach, ale nie na zasadach. Za wyrocznię służyło mu to wyższe towarzystwo, do którego postanowił piąć się tak mozolnie, przyjął więc od niego barwę ortodoksyi i konserwatyzmu, brzydził się najokrutniej wszystkiem, co tchnęło wywrotem społecznym. Ażeby nie być wziętym za demokratę, podgalał brodę, zostawiając tylko wąsiki i faworyty angielskie.
Mówiliśmy już, zdaje mi się, że Edward był wcale ładnym chłopakiem, fizyonomia jego wprawdzie zbyt przypominała woskowe figurki perukarzy, ale stworzoną była do salonów, wśród których nie raziła wcale. W duszy miał się za Antynousa i był pewien, że wszystkie wielkie panie kochać się w nim muszą, obiecując sobie zdobyć tą pięknością posag przynajmniej milionowy.
Nie wiedział biedny o tem, że od stu lat przynajmniej wszystkie panny kochać się przestały i równie gonią za majątkami jak kawalerowie za posagiem. Tymczasem marzeniem było pana Edwarda być ukochanym miłością wielką, czystą, szaloną, namiętną, straszną, tragiczną. Przeglądając się w zwierciedle przy rozdzielaniu sta-