Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kiemu dziełu wyjarzmienia ojczyzny. Czytałaś pani zapewne pamiętniki Benvenuta Celliniego i przypomnisz sobie tę chwilę jego życia, gdy odlewał arcydzieło, które dziś zdobi Loggię florencką. Spostrzegł, że mu brakło kruszcu na wypełnienie formy posągu i zniósł wszystko co miał w domu, nawet srebra i kosztowności, aby niemi swój utwór wypełnić. Myśmy, jak on, dzisiaj wszyscy i życia nasze i skarby rzucić powinni w ognisko, z którego ma wynijść dzieło święte — Polska!
— To prawda — odpowiedziała Jadwiga — ale zdaje mi się, żeśmy te skarby nie darmo wyrzucać powinni. Cóż z tego przyjdzie ojczyźnie, gdy pan tu marnie zginiesz, a tam za granicą mógłbyś pracować pożytecznie i długo!
— Przepraszam panią, ale znam siebie dobrze i wiem jak mi wiele warunków braknie do działania gdzie indziej. Za mało znam obce kraje, gdy tu w naszym, w skromniejszej, ale nie mniej ważnej robocie, czuję się na mojem miejscu. Ta czeladź, do której przemawiam jej językiem, wierzy mi i słucha mnie. Może to duma, ale zdaje mi się, że ja tu jestem potrzebny.
— Ja temu nie przeczę, — odparła Jadwiga, — pan wszędzie możesz być uży-