Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ton, na francuzczyznę, dopuszczała się nieraz cichych występków, wielkich i małych podłostek, byle się tam dostać, gdzie bywał wybór towarzystwa. Wśród tego wyboru byli wprawdzie z rzadka i wyborni ludzie, ale wogóle składał się z wszelkiego rodzaju kalek moralnych, paralityków umysłowych, niedołęgów i niedołęgiń, którym francuzczyzna i porządne ubranie, nadawały pozór przyzwoitych ludzi. Dobre towarzystwo chociaż nie wypierało się imienia polskiego, miało patryotyzm sui generis, protegowało sztukę narodową, trochę literaturę (jeśli przypominała francuzką), przebierało się w kontusze na maskarady i żywe obrazy, chlubiło przodkami, ale brzydziło wszelką rewolucyą, która mogła narazić na ofiary, zażądać pieniędzy, wysuszyć worki i zamącić tę błogą szczęśliwość, którą dawały przyjazne stosunki z zamkiem, bale dla Gorczakowa i łaska Najjaśniejszego Pana. Wyższe towarzystwo okrutnie brzydziło się demagogią, socyalizmem i we wszystkiem upatrywało ich ślady. Zarażony tą chorobą był z niego na wieki wykluczon. Wogóle nad dobrą francuzczyznę, przyzwoitą odzież i jakie takie znalezienie się, więcej dla przypuszczenia na salony nie wymagano, ale świadectwo o zasadach zachowawczych kandy-