Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

co pieniądze biorą, ale myśmy nie z takich. Mam ja swoich dosyć pieniędzy od moich braci, ale co mi po nich, kiedy swobody nie mam, kiedy się na plugawe życie tych pogan patrzyć muszę? Pieniędzy — dodał — za duszę ludzką ja nie wezmę, ale za swobodę dacie mi swobodę.
Wyrzekł to z taką powagą, z takiem uczuciem, że panna Jadwiga uczuła dlań poszanowanie i powzięła w nim ufność. Już następnie łatwiej się było o resztę układać, ale i staremu Nikiforowi przedsięwzięcie wydało się bardzo trudnem. Znał on dobrze cytadelę, wszystkie jej przejścia i wchody, warty i straże i według niego jeden był tylko środek wyjścia: przebranie w mundur żołnierski. Należało jednak urządzić się tak, aby nie rychło spostrzeżono ucieczkę. Wybrać godzinę stosowną, okoliczności sprzyjające, a wykonać szybko i odważnie.
Żołnierz także utrzymywał, że na jeden raz ucieczka w ten sposób udać się mogła i obiecywał pokierować wszystkiem. Nie stanęła jednak umowa ani o dzień, ani o szczegóły, gdyż wiele wprzód przygotowań poczynić musiano. A naprzód uwiadomić i przysposobić Karola. Dostać pasporta, rozstawić konie, zamówić kryjówki dla uciekających w razie gwałtownej po-