Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niepodobna, bo myśl nie ma się na czem zatrzymać.
Czwartego dnia przyszli żołnierze, aby go do komisyi śledczej zaprowadzić, pomiędzy ich bagnetami przeszedł puste korytarze, czekał potem w osobnej izdebce dosyć długo, aż go nareszcie przed ów trybunał wprowadzono.
Główne w nim miejsce zajmował blady średnich lat w mundurze jeneralskim mężczyzna. Dość było spojrzeć na tę twarz pożółkłą od złości, aby mieć wyobrażenie człowieka, któremu ani charakter, ani talent, ale temperament dał prawo do stanowiska, które zajmował. Na ten raz pan jenerał uznał właściwem być poważnym, surowym i prawie grzecznym.
Po zwykłych formach wstępnych wysilił się na rodzaj nauki moralnej, którą w pół po rusku, pół po polsku, z widoczną wprawą odrecytował. Zadane pytania świadczyły zresztą, że nie miano o co obwiniać Karola, były to ogólniki dosyć zręcznie poklecone, ale z nich przekonał się Karol, że wszystko spoczywało na domysłach i głuchych wieściach. Jenerał zapewniał, jak zwykle, że rząd o wszystkiem jest zawiadomiony, ale pragnie zeznania jako dowodu skruchy i żalu, pod tym warunkiem przyrzekając przebaczenie. Z zarzu-