Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niechęci, ale i bez radości. Wielkie było zdziwienie wszystkich, gdy się dowiedziano, że tajemniczą jakąś siłą nagromadzone pospólstwo na Pradze, przyjęło księcia wielkiemi okrzykami, że jakieś nieznane, z pod ziemi wyszłe postacie, czepiały się powozów, goniły je, wołając hura! Wszystko to tak było nie polskie, tak widocznie podrobione, tak uwłaczające całemu narodowi, że każdy poczuł się tem obrażony. Margrabia, który wiadomemi sobie środkami przygotował tę owacyę, zmusił niejako do energicznej przeciwko niej protestacyi, był to krok fałszywy i ciężkie za sobą pociągał następstwa.
Salon panny Jadwigi, pełen różnych ludzi, podzielony był w zdaniach co do przyszłego zachowania się względem Mentora i Telemaka. Wszyscy paniczykowie i to co należało do tak zwanego dobrego towarzystwa, mocno obstawało przy pojednaniu z Moskalami, którzy widocznie przymilali się, szło tylko o to, gdzie ich pocałować. Wyjąwszy margrabiego, do którego wstręt instynktowny był powszechny, urzędnicy nowi, których przywoził Wielki książę, obudzali nadzieję, a przynajmniej nie byli znienawidzeni; stąd ludzie porządku, to jest ci co się brzydzili