Nim uderzy ta godzina, która już blizką być musi, pozwól, kochany panie Ludwiku, abym na téj kartce wiotkiéj, zapisał wspomnienie długoletnich naszych stosunków, mojego dla ciebie szacunku i przyjaźni. Jest-to jakby przedwczesne pożegnanie, które usprawiedliwia teraz to, com przebył, znękanie i smutne myśli, których się pozbyć nie mogę.
Część téj powieści narodziła się in vinculis w ciężkim strapieniu i ucisku ducha, który i dotąd trwa jeszcze. Bądź więc pobłażającym dla mnie i dla niéj. Praca była niekiedy niemal życia warunkiem, odpędzaniem myśli natrętnych, i zmuszać się do niéj musiałem, walczyć z sobą... Nie wiem czy kto kiedy w moim wieku, w takim stanie umysłu i ducha, coś podobnego przedsiębrał i dokonał. Potrzeba było czasem wielkiéj siły i przemocy nad sobą, aby się przenieść w ten świat fantazyi, dla uniknięcia rzeczywistości.
Przyjmij tę więzienną robotę dobrém sercem i niech ci Bóg błogosławi do końca twego pracowitego żywota.