Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/472

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sekretarstwo przy dorobkowiczu, ale ubóstwo ma swe wymagania. Zresztą nie wiązał się na wieki, bo wciągu tego półrocza mógł szukać czegoś stosowniejszego i znaléżć.
Umowa więc nastąpiła tymczasowa.
Żegnając nowego sekretarza, prezes zdobył się na zręczny frazes, w którym wyraził nadzieję, iż bliższe poznanie zjedna mu serce i przychylność Bojarskiego.
Rozeszli się tak, nie czując sympatyi dla siebie. Bernard również może lękał się tego pryncypała nowego, jak on swojego pomocnika. Stosunki jednak Bojarskiego z domem hrabiów, u których dorobkowicz chciał być w estymie, zapewniały mu pewne względy.
Tydzień czasu miał Bernard na przeniesienie się do nowego mieszkania, urządzenie i objęcie stanowiska potrzeba było pokazać papiery, ściągać książki i w myśli pożegnać się z temi swobodnemi chwilami pracy, w których nie podlegał nikomu.
Nie bolało Bojarskiego to, że miał nad sobą mieć zwierzchnika, lecz że tracił wolność, do któréj przywiązywał wielką wagę dla pracy.
Wprzód jeszcze, nim nadszedł termin zajęcia miejsca, Bernard stawił się prezesowi dobrowolnie, ofiarując pomoc, jeśliby jéj potrzebował. Wistocie niewiele tu było do czynienia. Kore-