Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/467

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nauki wiele, pisze bardzo ładnie, drukował nawet rzeczy parę.
Miéć za sekretarza człowieka który drukował — uśmiechało się Janu Pawłowi; a przytém ta nieposzlakowana zacność, poczciwość, to bezpieczeństwo, z jakiém mu klucze można było powierzyć...
Hrabia Zygmunt, choćby był rad usłużyć Bojarskiemu, znajdował pomysł żony conajmniéj dziwnym — i wkońcu śmiać się zaczął z niego.
Zbrzydowski przeciwnie, nad wszystko ceniąc charakter i poczciwość, powtarzał, że dlatego jednego gotów był człowieka wziąć, na inne niedogodności zamykając oczy. Uparł się wkońcu, aby hrabina swego protegowanego mu przysłała, bo się z nim obciął rozmówić i zapoznać.
— Choćby pomiędzy nami do żadnych nie przyszło układów — dodał — korona mu z głowy nie spadnie, gdy się zemną zapozna. Któż wié? Niech pani hrabina mi go przyszle.
Po wyjściu Zbrzydowskiego, hrabia Zygmunt posprzeczał się trochę z żoną, zpowodu jéj chęci narzucenia Bernarda takiemu człowiekowi, jak Jan Paweł.
— Jak można ich sprządz z sobą? nie rozumiem!
Hrabina jednak napisała kartkę do Bojarskiego i przesłała liścik polecający, z którym miał stawić się w kancelaryi Zbrzydowskiego. Tłuma-