Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/446

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

umiejących wytrwać do końca. Z encyklopedyą stało się, jak z innemi tego rodzaju przedsiębiorstwami: tysiące abonentów naprędce zeszły na seciny, a i te zwolna szczuplały.
Pan Teofil trwał jeszcze w silném postanowieniu dojechania do końca, przewidując że całe dzieło potém drogo sprzedawać się będzie mogło, ale koszta go zastraszały. Na spółpracownikach naprzód się niepowodzenie odbiło. Bardzo skromne honorarya zmniejszono jeszcze, sam plan dzieła zagrożonym był, bo pan Teofil, nie dbając o to, że głowa z ogonem nie będzie w zgodzie, gotów był obcinać i skracać. Bojarski, który wagę do dzieła przywiązywał, piérwszy musiał ofiarę uczynić dla niego, zrzekając się części honoraryów.
Piotruś Grochowski, który dał się wciągnąć téż do encyklopedyi, dowiedziawszy się o tém, wpadł do niego z gwałtownemi wyrzutami.
— Wszystkim nam psujesz interesa, chléb odbiérasz — wołał, biegając po poddaszu. — Księgarz traci, ale gdyby był zarobił, czyby się z tobą podzielił? To jego rzecz zyskiwać, lub za pomysł niewczesny pokutować. My żyć musimy. Takiego pana Teofila resztki, gdyby nawet upadł, więcéj będą znaczyły, niż to co ja i ty przez całe życie zarobimy. Pal ich... licho — dodał — kiedy ty chcesz mrzéć z głodu; ale ciebie jako przykład bezinteresowności nam wskaże pan Teofil i zmusi, abyśmy