Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/425

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

domyślił się w nim Bojarski „nieszczęśliwéj Klary.”
Tak, ona to była podpisaną. Wiedział o niéj tylko, że wyszła za starego wojskowego, o którym mówiono, że miał być bardzo majętnym, wcale się więc o nią nie troszczył. Przez lat kilka nie słyszał o niéj wcale. Z kartki jednak można było miarkować, że gwałtownie potrzebowała pomocy.
Godzina była spóźniona, adres wskazywał uliczkę oddaloną. Bojarski się zawahał, czyby nie odłożyć do jutra odwiédzin, bo że miał wezwania nieszczęśliwéj usłuchać, w tém się nie wahał ani chwili.
W ogóle jednak zwlekać to co miał uczynić nie lubił. Noc była późnéj jesieni, miesięcz ta, chłodna... Poszedł do kasy naprzód, bo się dymyślał, że piéniądze będą potrzebne. Znalazł w niéj sto kilkadziesiąt złotych wszystkiego. Ubrał się coprędzéj i Fafule polecając mieszkanie, poszedł.
Nie znając téj części miasta, w któréj uliczka wskazana położoną była, musiał dość długo błądzić i pytać, nim się dostał do kamienicy nad Wisłą, ogromnéj, brudnój, powierzchowności odrażającéj, widocznie na pomieszczenie bardzo ubogich lokatorów przeznaczonéj.
Na dole jéj był szynk, do którego musiał wejść Bojarski, dla rozpytania się o mieszkanie Klary.