Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/419

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pociągała go z powrotem na poddasze, gdzie nań czekały rozpoczęte prace, do których także miał słabość. W przeciągu kilku tygodni, spędzonych w pustéj rezydencyi hrabiostwa, niezmiernie czynny, wszystkie szkółki zorganizował, plany nauk im pozakréślał, nauczycieli przysposobił, obiecanemi nagrodami usiłował ich zachęcić; sam także dając im przykład, godzinami siadywał z dziećmi, uczył alfabetu, starał się umysły uśpione rozbudzić, i gdy nareszcie do Warszawy powracać trzeba było dla encyklopedyi, wszystko mniéj więcéj było wprowadzone w życie, nakręcone jak zégarek i potrzebowało tylko czasu, aky wydało owoce.
Nigdy lepiéj o doskonałości przepisu ojca swego, aby dla ulżenia trudowi zmieniać zajęcia, nie przekonał się Bernard jak teraz, gdy po kilku tygodniach, spędzonych na wsi, do dawnych prac wrócił, z umysłem odświéżonym, z podwojoną ochotą, z siłą, jakiéj dawno nie czuł w sobie.
Powitali go tu znajomi i przyjaciele z ciekawością ludzi, którzy się przypatrują fenomenowi niezwykłemu, bo nikt sobie dobrze wytłumaczyć go nie umiał. Ten zapał do pracy, to pragnienie poświęcania się, zaparcia siebie, spartański obyczaj nawet dla najzacniéjszych wydawały się raczéj rodzajem manii, niż idealnym popędem.
Piotruś Grochowski uwielbiał go ale się z nie-