Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/405

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zatęskniwszy za dawny przyjacielem i zaniepokojony tém, co słyszał o nim.
Pobyt w domu hrabiny, wśród towarzystwa najwykwintniejszego, na Mulińca miał wpływ wielki. Zawsze dbający o powierzchowność, teraz przejął zupełnie arystokratyczny obyczaj i zewnętrzną fizyognomią tych, z którymi obcował. Można go było wziąć zdala za panicza czystéj krwi, a i żargon w potrzebie, i strój, i ruchy i nawyknienia pańskie złudzenie to powiększały... Pan Cezar miał przed sobą najświetniejszą przyszłość, stosunki poufałe z ludźmi wielkiego znaczenia, fawory kobiét, uznanie zdrowych zasad jakiemi się w życiu kierował. Szeptano nawet, iż bardzo być mogło, że w kołach arystokratycznych znajdzie towarzyszkę życia.
Zastawszy Bojarskiego nad robotą, z pewném wzruszeniem obie ręce wyciągnął do niego Muliniec.
— Nie mogłem już dłużéj wytrzymać — zawołał — żeby się naocznie nie przekonać, co się z tobą dzieje, dlaczego się zaszyłeś w taki kąt. Co robisz i czy ja nie mogę ci w czém być użytecznym?
Bojarski posadził go obok siebie na staréj kanapie.
— Widzisz co się zemną dzieje — rzekł. — Mieszkam na poddaszu, pracuję i jest mi dobrze, bo robię to, do czego czułem się powołanym. Wpra-