Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/392

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

On sam mimowolnie dobrodusznością swą, szczérotą, chętném rozprawianiem o różnych przedmiotach w sposób taki, iż ze słów jego wnioski było można najsprzeczniejsze wyciągać, przyczynił się téż do zyskania sobie sławy jakiegoś egzaltowanego dziwaka.
Wczasie lekcyj na pensyach, łatwo było jedném zapytaniem, w przedmiocie który go żywiéj obchodził, odciągnąć go od historyi lub nauki języka; w zupełnie obce strefy.... Panienki czyniły na niego zasadzki, w które wpadał naiwnie. Zadawano mu pytania, wiedząc że niemi go było można pociągnąć, i godziny schodziły na rodzaju kazań, zupełnie zbytecznych.
Naczelnice pensyj, pomimo gorliwości, sumienności, bezinteresowności Bernarda, musiały wkońcu i pod naciskiem opinii i dla tych dziwactw pana profesora szukać prozaiczniejszych nauczycieli.
Powtórnie więc zaczęto się pozbywać Bojarskiego, który tym razem nieustraszony, śmiejąc się i niemal radując, pozbywał tego, co mu dawało jedyny środek do życia.
Wprzeciągu pół roku zwolna powymawiano mu wszystkie prawie godziny. Zostało parę tylko lekcyj prywatnych i nic więcéj. Urzędowa insynuacya radcy przyśpieszyła tę katastrofę.
Bojarski, obrachowawszy się jednego dnia ze swoją kasą, z dochodami, z potrzebami, znalazł