Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

uśmiechając się, Bernard — nie cierpiałem jeszcze... a sił mam dosyć.
Bojarski rozpoczął potém rozwijać przed matką plan swój dawania lekcyj na pensyach, przygotowywania uczniów do egzaminów. Dozwalało mu to pozostać w Warszawie razem z matką i skromny chléb powszedni zapewnić mogło.
Tegoż wieczora, gdy tak syn z matką rozprawiali o swéj przyszłości, hrabina z powiernikiem swym, Francuzem, roztrząsała wielką kwestyą, co począć z Bojarskim: odprawić go, czy zatrzymać?
Oboje niezupełnie byli zaspokojeni; oceniali przymioty, lecz obawiali się wielu przekonań, zbyt, zdaniem ich, radykalnych, z któremi Bernard się zdradził.
Hrabina, która już wielu kandydatów pozbyła się bez próby i znała trudność znalezienia nauczyciela idealnego, niemal już godziła się na zatrzymanie Bojarskiego, pod ścisłą kontrolą i dozorem.
Ksiądz się jéj nie sprzeciwiał i żywił nadzieję, że młodzieniec zwolna, karmiony dobremi książkami w atmosferze domu, przerobić się da na to, czém go miéć chciano.
W ostatku dla serca matki ważyło i to, że Gwalbertek mówił za Bojarskim, że się do niego przywiązał.