Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gościa, a wierz mi, że nam najmniejszego nie przyczynisz kłopotu. Na wsi zresztą będziesz miał swobodę zupełną, rozporządzisz dniem, jak ci się podoba. Trzymamy się angielskiéj metody w życiu na wsi. Konia, bryczkę miéć możesz na zawołanie. Zechcesz ze mną polować, dam strzelbę; nie, to zostaniesz z książkami. Biblioteka stara i dostatnia na usługi, a na nowościach nie zbywa.
Zaproszenie wistocie było tak serdeczne, hrabina je tak miłemi poparła słowy i Leon tak po koleżeńsku się obchodził z Bojarskim, iż powrócił do matki zachwycony.
Wcale sobie wyobrażał inaczéj świat ten arystokratyczny; o niczém podobném nie marzył. Pobyt w takim domu, czuł to sam, nadzwyczaj dla niego być mógł korzystnym. Winien go był Wrońcowi.
Profesorowéj szło głównie o to, aby syna z Warszawy i od Klarci odciągnąć.
Dziewczyna, wcale o Bojarskim nie myśląc, śmiejąc się z niego razem z Twardzińskim, z którym daleko więcéj sympatyzowała — ze zwykłym zalotnicom uporkiem, nie chciała go jednak zupełnie wyzwolić. Wiedziała bardzo dobrze, że się w niéj kocha szalenie, wydawał się jéj niekiedy śmiésznym, nie zachwycał jéj powierzchownością, nie obudzał nic w sercu — ale