Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

straciłem z oczów moją córkę — nie mam sobie tego do wyrzucenia. Jak ona potem, po śmierci tej przybranej matki, prawdopodobnie zmarłej w ubóstwie, gdyż nie umiała się obchodzić z pieniędzmi — tak samo jak ja — dostała się aż do cyrku — ma foi tego wytłómaczyć nie potrafię. Że musiała po mnie wziąć nadzwyczajne zdolności, że powinna być genialną istotą, piękną, rozumną — cela va sans dire. Po pani mogła, conajwięcej wziąć piękność, co też nie jest do pogardzenia, ale ze mnie wszystko zresztą. Cóż pani teraz zamierzasz?! bo ja, — dodał książę — muszę się zachować neutralnie. Naprzód, co ja mogę dać wnuczce izraelity Simona? mój tytuł? ale to będzie ciężar, śmieszność — nic więcej? Gorzej nawet, — głupi ludzie, którzy mnie nigdy nie umieli ocenić — ze mnie będą o dziecku wnioskowali... mogłoby to biedaczce zaszkodzić.
Księżna słuchała roztargniona, niekiedy poruszając ramionami.
— Ale czegóż książę chcesz odemnie? — odezwała się niecierpliwie. — Pan postąpiłeś sobie wedle własnej woli, a co ja uczynię, — to — mnie wiedzieć!
— Ja też nie myślę księżnie narzucać postępowania, rzekł Filipesco, — przyznasz pani, że nigdy nie byłem tyranem, nawet, gdy miałem prawo do tego, aby moją głowę od niepotrzebnego obronić ornamentu. Tak jest. Uczynicie, co się wam podobać będzie, — ja do córki nie roszczę żadnej pretensyi, — bo moje ojcowstwo byłoby jej ciężarem, lecz — chcę — ciekawość jest tu uspra-