Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A potem?... potem, któż mógł przewidzieć. Lesław mówił sobie, że zapewne rozczaruje się, ostygnie, i na tem wszystko się skończy. Edzio, doświadczony Edzio, zaręczał przecież, iż wszystko i zawsze kończy się rozczarowaniem.
A zatem szło tylko, aby conajrychlej dojść do tego końca i zostać wyswobodzonym.
Dla człowieka, który nie nawykł do udawania i kłamstwa, — chociażby dysymulacya prawdy jest niezmiernie trudną. Lesław doświadczył tego zaraz nazajutrz rano przy herbacie, gdy Edzio znowu rozmowę naprowadził na dalsze plany letnie. Nie przyznał się już wcale do Paryża, ale — zapowiedział wycieczkę do Trouville, gdzieś do jakichś morskich kąpieli i powietrza.
— No, — a dalszy ciąg historyi pięknej Nery, która z areny cyrku przechodzi wprost do książęcego tytułu i do dostojności dziedziczki bankiera izraelity. Przyznam ci się, że historya to tak oryginalna, iżbym się nie dziwił, gdybyś chciał ją czytać do końca...
Lesław się zarumienił.
— Niema nic pilnego, — odparł, — nie śmiejąc w oczy patrzeć Edziowi.
— Jesteś najcnotliwszym z młodzieńców końca dziewiętnastego wieku, — rzekł Edzio, kłaniając się. — Chociaż zawsze wierzyłem w ciebie, ale ci się przyznam, że tym razem zdumiewasz mnie powściągliwością swoją. Skłaniam głowę przed cnotą twoją. Powiem ci otwarcie, że, chcąc ci być pomocą, myślałem już moją upra-