Strona:PL JI Kraszewski Nera 2.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Złote słowa! — przerwał Edzio, — ale smutne i okrutne. Wniosek z nich jeden tylko, że powinieneś jechać ze mną do Włoch, a nie do Paryża, — przemęczyć się, potęsknić i zapomnieć. Fotografie zaś...
Lesław wyciągnął obie ręce, jakby zagrożonych chciał bronić.
— Edziu, na miłość Boga, nie każ-że mi się fotografii wyrzekać, — nie bądź tyranem. Nie przebaczyłbym ci tego okrucieństwa pod pozorem kuracyi.
Edzio roześmiał się, zobaczywszy z jakim zapałem kuzynek bronić chciał tych drogich wizerunków, ruszył ramionami i rozmowę zwrócił na sztukę.
Nazajutrz razem wyszli na przechadzkę dla widzenia miasta i małych pokupek, które Edzio potrzebował tu zrobić. Lesław, zręcznie manewrując, zaprowadził przyjaciela do klasztoru sióstr miłosierdzia, u furty zażądał widzenia się z siostrą Natalią i wprowadził Edzia z sobą do parlatoryum.
Za wrzekomy powód tych odwiedzin służyła ofiara, którą Lesław przyniósł dla szpitala, przez siostrę utrzymywanego. Ale przy tej zręczności naprowadził rozmowę na — Nerę i zmusił niejako siostrę Natalię do wydania głośnego świadectwa o Nerze. Z ust jej wychodząc, miało ono wartość wielką dla Edzia.
— Ja o tej biednej Nerze pomyśleć nie mogę, żeby mi się łzy w oczach nie zakręciły, — mówiła siostra Natalia, — anielska dusza, serce zło-