Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

po jałmużnę, a drugą rewolwerem grozi. Ja nie grożę niczem i nie żądam nic od waszej książęcej mości, — ale byłem ciekawy, a po dawnych stosunkach naszych może to być i wytłómaczonem i przebaczonem. Nieprawdaż?
Księżna milczała, spuszczone trzymając oczy i nie śmiejąc ich podnieść na mówiącego, który się w nią z cyniczną zuchwałością wpatrywał.
— Bardzo jestem szczęśliwy, — ciągnął dalej — iż waszą książęcą mość spotykam teraz i z pięknym tytułem, i, jak widzę, — w dostatkach opływającą. Fama głosi tu w Nizzy, że księżna jesteś bogatą, a ja, — jak widzisz, zszedłem prawie na łachmany, — ale dziś — to mi wszystko jedno. Z życia spiłem i wycisnąłem, co tylko było można; smaku tak dalece do dalszych eksperymentów nie mam — i nawet męczenie drugich, które czasem wyżytym, jak ja, ludziom czyni przyjemność, — mnie nie bawi.
Śmiał się, poufale oburącz podparłszy na stole, na którym zrudziały i pognieciony kapelusz położył bez ceremonii.
— Hę? — dodał po małym przestanku. — Cóż to za jeden ten książę Nikopulo? Grek i książę?... Kto to taki? Żyje czy pogrzebiony?
— Żyje, — cichym głosem odezwała się gospodyni, siedząca widocznie, jak na żarzących węglach.
— Żyje? — podchwycił Filipesco. — Więc cóż? jak zwykle, musieliście już mieć siebie dosyć po