Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Księżna poruszyła się z krzesła i chciała zapewne przybliżyć się do niego, ale stary żywo się cofnął i zwrócił, jabby chciał do swej komórki powrócić.
— Cóż mam uczynić, — odezwała się głosem drżącym kobieta, — abyście się tej zawziętości przeciw mnie pozbyli? Mów, proszę...
— Zawziętości? — podchwycił Simon, głową potrząsając. — Wasza książęca mość się mylicie. Ja nie mam ani gniewu, ani zawziętości żadnej, — my się poprostu wcale nie znamy. Ja jestem stary żyd, biedny, a wy księżną i wielką panią. Między nami nic wspólnego niema, — nic, nic.
Mówiąc to, szedł z głową spuszczoną, nie patrząc na nią, ku parawanikowi, gdy księżna, ręce załamując, odezwała się:
— Ale, cóżem ja tak przeciw wam zawiniła?!
Simon się skłonił, ale cały był z gniewu tajonego drżący, i podniósł rękę jedną do góry.
— Zawiniła?! — zawołał. — Nie wiem o żadnej winie... Co księżna mogłaś przeciw mnie zawinić? Niema winy, gniewu niema, nic niema!! Między nami niema nic...
To mówiąc, skłonił głowę i chciał skryć się do swojej komórki, aby dalszej rozmowy uniknąć, gdy księżna odezwała się istotnie bolesnym głosem:
— Nie masz bo litości!!
Stary się piorunem odwrócił do niej:
— Głupi tylko mają litość! — krzyknął niemal głośno. — Ząb za ząb, oko za oko, — to pra-